Hurma i Czereda powiedziała, żebym
wsadziła to zdjęcie na sam koniec i uprzedziła co wrażliwszych czytelników
bloga, że będą sceny drastyczne. I rzeczywiście, zasugerowana przez ich
robaczywe myśli (Martik jeszcze w wieku dojrzewania, ale chłopakom się dziwię)
TEŻ dojrzałam, że ten gulasz wygląda jak z horroru o szalonym mohelu. Ale nie
da się zaprzeczyć, że jest to jedna z ulubionych potraw z podrobów w naszym
domu i gdyby nie fakt, że każde serduszko trzeba „ogłowić”, to robiłabym go
dużo częściej. No i jest bardzo tani, za 7 zł. miałam 8 porcji!
SKŁADNIKI:
Kilogram serc kurzych,
2 duże cebule,
masło z olejem do obsmażenia,
bulion drobiowy do podlewania (ja
dałam bulionetkę Knorra),
sól, pieprz, lubczyk, ciutka
suszonego czosnku,
pół kubka małej kwaśnej śmietany (12%
lub 18%),
2 płaskie łyżki mąki.
WYKONANIE:
Serca odpłukać, odcedzić. Niestety,
każdemu trzeba odciąć końcówkę, w której są zakończenia żył i jakieś takie
farfocle (nie dociekajmy…).
dopisano: ulegając sugestiom koleżanek blogowych doszłam do wniosku, że jeśli komuś nie przeszkadza widok tych naczyń krwionośnych wychodzących z serca, to rzeczywiście nie ma sensu ich wycinać. Straty surowca są dużo mniejsze i roboty o wiele mniej :-)
Następnie rozgrzewamy na dużej patelni lub w garnku (jeśli się do tego nadaje) masło z olejem i obsmażamy podroby. Dodajemy cebulę, może być byle jak zesiekana, i tak się rozpadnie. Smażymy do lekkiego zrumienienia cebuli, podlewamy rosołkiem i dusimy do miękkości (no, trochę to trwa). Pod koniec duszenia solimy i przyprawiamy. Mąkę bełtamy ze śmietaną (lepiej się rozrabia w tłuściejszej) i zaciągamy sosik.
dopisano: ulegając sugestiom koleżanek blogowych doszłam do wniosku, że jeśli komuś nie przeszkadza widok tych naczyń krwionośnych wychodzących z serca, to rzeczywiście nie ma sensu ich wycinać. Straty surowca są dużo mniejsze i roboty o wiele mniej :-)
Następnie rozgrzewamy na dużej patelni lub w garnku (jeśli się do tego nadaje) masło z olejem i obsmażamy podroby. Dodajemy cebulę, może być byle jak zesiekana, i tak się rozpadnie. Smażymy do lekkiego zrumienienia cebuli, podlewamy rosołkiem i dusimy do miękkości (no, trochę to trwa). Pod koniec duszenia solimy i przyprawiamy. Mąkę bełtamy ze śmietaną (lepiej się rozrabia w tłuściejszej) i zaciągamy sosik.
Nasze ulubione zestawienie to z
kaszą jęczmienną i korniszonami. Nie sposób się oderwać od michy!
Z podrobów drobiowych to gotowałam kiedyś flaki z żołądków drobiowych, bo innych mój małż nie tknął by.Z sercami nawet nie próbuję, bo pewnie sama bym musiała to jeść. Chętnie bym takiego gulaszu spróbowała, może ktoś mnie kiedyś na takie coś zaprosi:P
OdpowiedzUsuńBardzo masz fajny sposób opisywania swoich poczynań kulinarnych.
Pozdrawiam:)
No ostatnie zdanie pięknie zbudowałam, nie ma co. POwinno być "Masz bardzo fajny sposób..."itd
OdpowiedzUsuńTo ja od dziś też zostanę fanką tego gulaszu.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie ciekawie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńAle jak spod Twoich rak wyszło to musi być pyszne, a ja niedługo będe miała swoją własną kuchenkę (hura!!!) to to upichcę :)) Lubię jak cos jest z kaszą jaglaną :)
A te schody nasze to z paneli, tych samych co je w salonie mamy - dzieło Tygrysa, on jest wspaniały!!! No nie? ;)
O jakie fajne danie z mojego dzieciństwa :o), ja zajadałam się gulaszem z żołądków drobiowych mocno przyprawionych pieprzem. Mniam. Dzięki za przypomnienie.
OdpowiedzUsuńO matko bosko! kto jeszcze pamięta gulasze z serc czy zołądków, i co lepsze - kto się nimi zajadał a nie na nie psioczył! :) To już mam wrażenie historia zamierzchła, teraz kupić żołądki kurze w stolycy to wyczyn, serca jeszcze jako tako. Planuję mego męża wtajemniczyć w takie menu - ale oczywiście dam mu jeść nie mówiąc, co je, bo do ust by nie wziął :)
UsuńMoje Potwory bardzo lubią, nic się nie zmieniło od 30 lat :-)
UsuńA mąż na pewno będzie zadowolony, a jak się pokroi to się w ogóle nie kapnie :-D
E tam zaraz z horroru, narobiłas mi apetytu tym daniem :-)
OdpowiedzUsuńWyglada super Marzyniu!:) Gdzie tam z horroru:) Ale fakt, ze u mnie w domu to ja bym go sama jesc musiala haha
OdpowiedzUsuńCzy nikt juz nie umie gotować bez bulionów z proszku?:-(
OdpowiedzUsuńNie!!! Zdecydowanie nie umiemy!!!! Jestem na stałym sponsoringu Konorra, bo szef preferuje dojrzałe kobiety.
UsuńP.S. Bulionetka jest w formie galaretki, ale galaretkę najpierw wyprażam na proszek, żeby nie było, że gotuję bez proszku (w umowie sponsoringowej jako żywo mam proszek)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszystkie podroby
OdpowiedzUsuńWłasnie biorę się za gulasz z serc, najgorsze jest to obieranie farfocli. Dlaczego nie kroisz serduszek na kawałki? Ja wiem, ze to masa roboty, ale moze będzie ładniej wygladało :-)
OdpowiedzUsuńNo fakt, nie wyglądałoby to jak (przepraszam!) odcięte kutasiki, ale raz, że się mnie nie chce, a dwa: Hurma i czereda tak woli, żeby było co przemielić w gębie ;-)
UsuńJak to! Na kawałeczki!? Toż one muszą być całe, nierozgotowane i leciutko twardawe, tak jak ''Żuma go gucia inaczej moje latorośle by tego nie wzięły do ust, hihihi ! :) Właśnie wróciłem ze sklepu i zabieram się za robotę, a do tego kasza gryczana i sałatka z zielonych pomidorów bo taka mi się wyjęła, pozdrawiam!
UsuńDzisiaj będę robiła z Twojego przepisu!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam...smacznie:)
Usłyszałem o tym gulaszu w szkole i od razu postanowiłem poszukać przepisu :) Coś czuję ,że zrobię :P
OdpowiedzUsuńCześć
OdpowiedzUsuńTak się zastanawiam, dlaczego wyrzucasz połowę mięsa z serduszek? Te żyły po rozgotowaniu i uduszeniu są bardzo smaczne. Moim zdaniem trzeba tylko dokładnie wypłukać serduszka w chłodnej wodzie i usunąć całą krew ze środka. Ścięta krew jest dobra w kaszance a nie w gulaszu z serc. A lubczyk i czosnek jako przyprawy do gulaszu z serc sprawdzę. Brzmi dobrze. ;-)
Pozdrawiam
Joanna
lipa ja robię z dodatkiem suszonych grzybów
OdpowiedzUsuń:-D
UsuńTaaa.... A ja z samych grzybów i też smaczne, hihihihi! :)
UsuńMożna też z samej cebuli :-D A najlepiej z samej wody. Smak po prostu wyzuwa z butów!
UsuńCo to jest mohel?
OdpowiedzUsuńTo jest rzezak żydowski, dokonujący rytualnego obrzezania :-D
UsuńŚwietny przepis! Dzięki niemu odkryłam, że w delikatesach obok mojego domu sprzedają serca już "wyczyszczone" (bez farfocli) uff :) Naprawdę dobry i tani obiad. Oczywiście, jak wszędzie, musiałam dodać majeranku :) polecam. Ela
OdpowiedzUsuńMoja Mama też dodawała majeranku :-)
UsuńPozdrawiam i cieszę się, że przepis się przydał!
Gulasz z serc to moje wspomnienia z dzieciństwa. Moja mama bardzo często robiła, nie tylko z serduszek drobiowych, ale przede wszystkim z serc wieprzowych. Dużo było w nim cebuli i czosnku. Moje dzieciństwo to lata pięćdziesiąte i początek sześćdziesiątych. W tamtych trudnych czasach, jadało się bardzo dużo różnych podrobów. Dziękuję, zanurzyłam się we wspomnieniach. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję pani Wandziu, i powiem pani, że bardzo się cieszę, że nauczyłam moje dzieci tych wszystkich "starych" smaków (było to metodą Babci Broni - gdy grymasili, to dostawali tę samą potrawę na kolację, a głód jest najlepszą przyprawą). Teraz nawet bardziej grymaszą, niż jako dzieci (wiadomo, już rzadko bywają w domu wszyscy razem, więc Mamcia dogadza :-)). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńHm, masz rację. Zdjęcie z gatunku drastycznych;)
OdpowiedzUsuńAle kto by się tam przejmował. Taki gulaszyk może nawet wyglądać jak kupa. Znawcy wiedzą, że smakuje bosko:))
Właśnie mi się gotują serducha. No wyglądu to to nie ma, ale domyślam się, że będzie smaczne, bo serca zawsze z lubością wyjadałam z rosołu ;)
OdpowiedzUsuń