Nasza Zulajda rozwija kulinarne skrzydła ku uciesze swojej Rodzinki (a przede wszystkim Jaśka, który sam się nieźle zapowiadał, ale skoro jest siostra...). Kiedy wysłała mi zdjęcia tego, co akurat zrobiła, MUSIAŁAM zamieścić ten przepis, bo urzekły mnie:
a) jej zapał do pieczenia ciast (te mufiny wytworzyła w ilościach wystarczający nie tylko dla Watahy Jarzębiaka, ale i dla całej dzielni, a podobno są pyszne,
b) kompilacja przepisu z dwóch jakichś różnych (patrz zdjęcia),
c) wiersz na początku, akurat tematycznie podchodzący, bo zasypało nas jak w 1979 roku (ach, nie było wtedy szkoły przez 2 tygodnie!),
d) no i BEZCENNY dopisek o marchewce!
A kto chciałby sobie przypomnieć małą Zuzię już 10 lat temu gotującą z ciocią (czyli mua), to tu jest link. Polecam zajrzeć :-D
świetne!!! bardzo lubię marchewkowe
OdpowiedzUsuńJa również bardzo lubię marchewkowe, więc jak będę miał Was odwiedzić to się odpowiednio wcześniej zapowiem - żebyście w domu byli i żeby Szanowna Kuzynka miała czas na przygotowanie tych pyszności ;)
OdpowiedzUsuńOd czasu do czasu piekę takie, pyszne:)
OdpowiedzUsuńUuu, po odpowiednich modyfikacjach będzie idealne dla wszystko niemających! A marchewkowe fit słodkości nie idą w tyek... tak słyszałam... Wypróbuję na pewno :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ciasto marchewkowe, więc muffiny na pewno są pyszne ;-D
OdpowiedzUsuń