Tradycje i zwyczaje kulinarne babć były diametralnie różne - Babcia Bronia to bieda-kuchnia pogórzańska, a Babcia Myszka - zamożny dom galicyjskich mieszczan. Z racji permanentnego "nieśmierdzenia groszem" bliższa mi jest kuchnia BB, no ale święta...
Mięsa jeszcze nie wykupili. Czasu mamy (jakby) więcej. Proponuję więc zabawę z przepysznym, domowym, tradycyjnym pasztetem. Przy okazji, jako bonusik, otrzymujemy gar pysznego rosołu (gdyby ktokolwiek jeszcze nie wiedział, jak zrobić rosół drobiowo-wołowy, to można zajrzeć tutaj)
SKŁADNIKI:
- mieszanka mięs wszelakich (oprócz dziczyzny - dzikie mięsa robi się inaczej) - najlepszy wychodzi, gdy jest tam i wieprzowina (np. łopatka), i wołowina (np. kark czy szponder), drób (obrane porosołowe), wątróbka (polecam króliczą) i podgardle. Proporcje nie mają większego znaczenia - to kwestia upodobań smakowych, jednak podgardla daję co najmniej pół kilograma na 2 kilogramy innych mięs,
- warzywa z tego rosołu, w którym gotowaliśmy wiejskiego kurczaka i wołowinkę (bez kapusty włoskiej i pora),
- 4 jajka,
- 4 cebule (2 do duszenia wieprzowiny, 2 na surowo),
- dużo czosnku,
- minimum kwaterka rosołu,
- przyprawy i dodatki smakowe (oprócz soli, pieprzu i liści laurowych): zależy, jaki wariant pasztetu chcemy wykonać. Ja robię zawsze w dwóch smakach (patrz zdjęcie poniżej): tzw. staropolski (z "korzeniami": sproszkowaną kolendrą, imbirem, cynamonem, gałką muszkatołową, nabijany goździkami) i albo tzw. wiejski (majeranek, kminek, cząber, lubczyk, itp.), albo grzybowy (mielone nóżki z prawdziwków + ugotowane kapelusze) albo paprykowy - możliwości są ograniczone tylko wyobraźnią. Jeśli damy wędzone podgardle, będzie miał nieco inny smak. Więcej warzyw - też pysznie.
Co do dodatku bułki - my nie dodajemy. Wcale nie wychodzi zbity czy tam twardy, bo spulchniają go warzywa, tłuściutkie podgardle i dodatek rosołu. Oczywiście jeśli ktoś chce, może ją dodać.
WYKONANIE:
Warto sobie rozłożyć na 2 dni. Najpierw gotujemy rosół, wyciągamy z niego wsad, po czem wykorzystujemy NSR* (najczęściej potomstwo) do obrania kurczakowego kadłuba z mięsa. Jednocześnie osobno gotujemy w osolonej wodzie podgardle (powinno być mięciutkie).
Na drugi dzień dusimy do miękkości pokrojoną wieprzowinę, z dodatkiem połowy cebuli, soli, pieprzu, przypraw - jak na gulasz. Jeśli zrobimy więcej, to na obiad też styknie. Smażymy wątróbkę (ja na maśle) - dlaczego ja smażę, gotuję i duszę? Bo masę pasztetową trzeba często kilkakrotnie kosztować, zanim pójdzie do zapiekania, a ja mam jednak opory przed surowizną.
Następnie dwukrotnie przekręcamy przez maszynkę wszystkie składniki oraz surowy czosnek i cebule (przydaje się kuchenna miedniczka). Wlewamy rosół, dodajemy jajka, doprawiamy solą i pieprzem, dobrze wyrabiamy. Dzielimy masę na połowę i każdą część doprawiamy inaczej, kosztując i "chytając" smak.
Uwaga: pasztet przed pieczeniem trzeba "czujnie" doprawić - nie wiem, dlaczego tak jest, ale gotowy ma łagodniejszy smak. Jeśli ma być zamrożony (a mrozi i odmraża się doskonale) to powinien być nawet lekko "przeprawiony" :-D
Do formy (posmarowanej smalcem i wysypanej tartą bułką) nakłada się przegradzając obie części folią alu. Wygładzamy wierzch zwilżonymi rękami, układamy liście laurowe, wtykamy goździki i kuleczki ziela angielskiego.
Pieczemy około 1,5 godziny, aż się cały zrumieni, a zapach przyciągnie nawet sąsiadów z drugiego przysiółka.
* NSR - nie, to nie Narodowe Siły Rezerwy, lecz Niewolnicza Siła Robocza czyli Hurma i Czereda vel Wataha Jarzębiaka :-D
Tutaj wersja z grzybami
"Surowa" masa przed pieczeniem
Ten Twój pasztet pachnie nawet z fotki:) jest taki jaki znamy z kuchni naszej babci Zosi. Bogaty i w mięso i w przyprawy.Jak to mówił tata"wypasiony". Dla takiego rarytasu warto się trochę pogimnastykować. Pozdrawiamy serdecznie😊❤️
OdpowiedzUsuńtrza zapisać i zrobić te luksusy
OdpowiedzUsuńNo, Kochana, już wiem co podam na Święta ;)
OdpowiedzUsuń