czwartek, 16 stycznia 2025

Gicz wołowa z rurą, czyli pochwała ekologicznej farmy Martika

 

Życie niesie zaskakujące niespodzianki. Nigdy bym się nie spodziewała, że przeżywszy wiele lat w "gospodarce niedoboru", będę miała teraz dostęp do produktów z wysokiej półki - wprost z gospodarstwa ekologicznego, produkującego mięso najprzedniejszej jakości.
Oczywiście, taka wołowina jest i u nas, ale w cenie wyzuwającej nie tylko z butów, ale i ze skarpetek, więc na stare lata pozostałoby nam tylko oglądanie celebrytów konsumujących niedbale owe frykasy, i zachwalających je dla plebsu w cenie 100 złotych za kilo (i więcej!).
Ale jeśli się Wam uda dostać gicz wołową dobrej jakości, to zachęcam do przyrządzenia jej w taki sposób, w jaki żem ja się wysadziła, ku uczczeniu urodzin Małżonka Osobistego (odłożywszy na później przepyszne propozycje z menu Pani Marysi albo Maminka Kulinarnego, którego małżonek zapoznał z racji niewydolności mego analogowego telefonu).
SKŁADNIKI:
- porcje z giczy wołowej z rurą (ta rura to kość szpikowa, niesłychanie podnosząca smakowitość mięsa),
- marynata, składająca się z wina czerwonego słoweńskiego (no dobra, byczek był "słoweński", ale przecież wino może być nawet z Pernambuko), octu roślinnego (ja akurat dałam z bzu, ale to tylko kwestia smaku), dużej łyżki miodu, sosu worcestershire, cebuli i czosnku,
- przyprawy, jakie kto chce (polecam liść laurowy, niekoniecznie świeżo uskubany z żywopłotu w Dolenskiej Dolinie😊, estragon, cząber i wędzoną paprykę),
- czosnek w ilości nienachalnej (coby nie zagłuszył przyrodzonej smakowitości mięsiwa),
- smalcu (no już nie będę Was dobijać, że ten smalec był P&B, czyli ze szczęśliwych słoweńskich prosiaków; tym bardziej, że określenie "szczęśliwe" nie dotyczy ich końca w naszych żołądkach, trochę smutek...),
- 2 duże cebule,
- sól i pieprz wg uznania (ale dopiero na etapie doduszenia).
WYKONANIE:
Plastry giczy z rurą zabejcować co najmniej 24 godziny w marynacie. 
Kiedy mięso dobrze zmieni kolor i całe przejdzie aromatem marynaty, rozgrzać na patelni (polecam stalową, już od lat nie używam teflonowych) dużo smalcu, ale do takiego stadium (trzeba sprawdzać ręką, "zawieszoną" nad patelnią), aby mięso od razu skwierczało położone na gorący tłuszcz. 
Obsmażywszy te wołowe sztuczki na rumiano, przełożyć do naczynia żaroodpornego (wyszmalcowanego szmalcem i wysłanego cebulą i plasterkami czosnku), podlać zdeglasowanym smakiem ze smażenia, posypać przyprawami i - przykrywszy pokrywą - dusić do miękkości na maksimum 150 stopniach. Ja najpierw dałam 150, a kiedy się okazało, że mięso i tak się mocno rumieni z wierzchu, skręciłam na 120 i umasowałam go do pożądanej przepyszności 😋
Zaserwowałam Małżonkowi z domowymi ogórkami kiszonymi, z kaszą gryczaną (bio) na grzybowym smaku z podcieczy, które żem całe lato i jesień zbierała ku radości całej rodziny oraz Rzeczonego, i ze szklaneczką piwa regionalnego od naszego Syna (znanego na blogu jako Jurand) :-)
No i ma się rozumieć, że bardzo serdecznie pozdrawiam wszystkich po długiej nieobecności💗.

32 komentarze:

  1. Marzyniu Kochana
    Zacznę od życzeń urodzinowych dla J...sia żeby mi to nie uciekło a życzę przede wszystkim zdrowia i samych dobroci na każdy dzień:)
    Wszystkiego co najlepsze!!!
    A teraz ta gicz co to nią testujesz moją wyobraźnię i siłę woli bo przecież, kto nie ma ochoty sięgnąć do tego talerza na fotce i ściągnąć sobie ten rarytas...mniammm
    Pamiętam te smaki z dzieciństwa bo wtedy mięsko było tylko ekologiczne i przy smażeniu czy pieczeniu pachniało nieziemsko i pobudzało wszystkie zmysły:)Skwarka była skwarką, rumiana i krucha...zaraz się rozmarzę a potem trzeba wrócić do rzeczywistości a ta taka pyszna już nie jest a to co było już se ne wrati:)
    Marzyniu, masz to szczęście, że możesz dalej korzystać z super produktu i tego Ci zazdroszczę bo dzisiaj dobre mięsko to rarytas.
    Uściski serdeczne posyłam 🤗😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maminku kochany, przekazałam "Onemu" życzenia od Ciebie, łącznie z tym dużym całusem!
      Ja też tęsknię do tych dawnych smaków... Niby te wszystkie produkty są, i to jeszcze obwarowane normami unijnymi i procedurami wytwarzania, ale gdzie im ta do tych starych! A pamiętasz ser biały, można go było jeść solo bez opamiętania (w naszym miasteczku była mleczarnia), chociaż - co zostało uwiecznione na zdjęciu - żaden mleczarz nie pracował w kosmicznym kombinezonie i masce jak z filmu "Epidemia". Wręcz przeciwnie, na w/w zdjęciu wesoły pan z naszej mleczarni wgniata gołymi (!) rękami świeży twaróg do formy, a gęba (bez maseczki) cieszy mu się od ucha do ucha :-D

      Usuń
    2. Oczywiście, że pamiętam i na samo wspomnienie robię się głodna:)
      Mama robiła pyszotne białe sery a i te sprzedawane z "metra" były wyborne!
      Miałam stryja w mleczarni. Przynosił prawdziwy żółty ser( dziś takiego już nie ma mimo, że Goudę robi pewnie 100mleczarni) i krówki w kance a raczej masę na krówki:)
      Najlepsze krówki jakie jadłam!
      Nawet sobie zamówiłam chyba ze 2 lata temu krówki z Olecka i nie zawiodłam się.Trzymają poziom i cenę też:)
      Kurcze, szkoda, że nie można opowiedzieć smaku a byłoby o czym opowiadać...
      Robimy domowe wędliny i chociaż smakują pysznie, to i tak to nie jest ten smak, który pamiętam i myślę, że to przez mięso ze świnek hodowanych przemysłowo.
      Tyle, że w nasze wędliny nie pakujemy dodatkowej chemii, więc mimo wszystko są zdrowsze:)
      Marzyniu nam przynajmniej dane było spróbować tych różnych dawnych specjałów i teraz możemy sobie pogadać i powspominać:)
      Wszystkiego dobrego życzę i pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    3. Maryniu, u nas też robili żółty ser (tzw. edamski). Był w ogromnym bloku, który pani Lusia za pomocą czegoś, co wyglądało jak gilotyna, cięła na plastry grubości pół milimetra. Smak - niezapomniany, nie sadze, by prawdziwy Edam był lepszy... Ech, jak dobrze wspominać, chociaż nie wiem, czy niedługo nie będę w stadium pana Rzeckiego z "Lalki" (wiesz słynne: "Pamiętasz, Katz...") :-D

      Usuń
    4. "A pamiętasz tarte kartofle ze słoniną, które ugotowaliśmy we czterech w sekrecie przed całym oddziałem? Tylem razy jadał od tej pory kartofle, ale żadne nie smakowały mi tak, jak wówczas. Jeszcze dziś czuję ich zapach, ciepło pary, buchającej z garnku..."
      Ja już chyba jestem na tym etapie:)
      Najczęściej kiedy urządzamy pogaduchy z siostrą, to nam się włącza wsteczny czas:)
      Przypomniała mi się taka sytuacja kiedy Tata poprosił Mamę, żeby ugotowała kaszy jeczmiennej ze skwarkami, bo ona była taka dobra.
      Mama oczywiście ugotowała ale Tata stwierdził, że nijak ona nie przypomina tamtej sprzed lat i co prawda da się zjeść ale żadna to przyjemność:)
      Buziaki Marzyniu!

      Usuń
    5. Maminku, Ty jesteś PRZE! (tak mówili moi uczniowie, jako wyraz najwyższego uznania) :-*

      Usuń
  2. Ooo pycha, muszę zrobić! Myśmy dzisiaj mieli gulasz wołowy z kopytkami, również z naszą bio-eko-grassfed wołowiną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co to to "grass(?!)fed", ale bardzo się cieszę, że mój Zięciu jest miłośnikiem polskiej kuchni :-)

      Usuń
  3. Marzyniu tak opisałaś przyrządzenie giczy, że aż czuję jej zapach 🙂 zazdroszczę Ci dostępu do ekologicznego mięsa u mnie w okolicy nie ma nawet co szukać.. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Marzyniu! Wszystkiego najlepszego dla Męża! Przede wszystkim dużo zdrowia,bo ono najważniejsze! Ale przy takiej żonce, która serwuje takie doskonałe dania ku uciesze męża,to musi być zadowolony a to wpływa na zdrowie!
    Co do samego dania to chętnie bym spróbowała, chociaż nie mam pojęcia gdzie by kupić tak ekskluzywne mięso? 🤔
    Gorące uściski 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małżonkowi przekazuję (jest mu bardzo miło, chociaż najbardziej to by chciał, żeby się zmaterializował u nas na stole któryś z Twoich słodkich smakołyków). A gdy będzie dostawa mięska z farmy - to zapraszam do siebie :-*

      Usuń
  5. Lubię takie jedzonko 😍. Pyszna i pożywna polska klasyka. Mój małżonek też byłby wniebowzięty 😁.
    Przesyłam ciepłe uściski 🤗🧡🧡

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, dziękuję za te miłe słowa i słodkie emotki :-* A fakt, że polskie żony są chwalone nawet w Alpach :-DD

      Usuń
  6. Mój Małżonek za taki wybitny, wyborny obiad po rękach by mnie całował i na rękach nosił, epickie ! - jak czasem mawia moje starsze Dziecię, gdy się uda mi trafić w jego kubki smakowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, Twój Małżon to już twoje złote ręce chyba obcałował do łokci :-)

      Usuń
  7. to zdecydowanie coś dla mojego mężczyzny ale i ja bym z chęcią zjadła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet takie delikatne dziewczątka jak Ty (patrz: Zuzia) wcinały, aż się uszy trzęsły :-)

      Usuń
  8. Wołowina, kasza gryczana, ogórki kiszone... Coś w sam raz i dla mojego męża. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba nie ma faceta, który by się nie skusił (chyba, że weganin lub wegetarianin, ma się rozumieć :-)

      Usuń
  9. Jej, danie wygląda apetycznie :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Marzyniu, tym zdjęciem i bardzo realistycznym opisem pobudziłaś wszystkie moje kubki smakowe. Normalnie siedzę, piszę i walczę ze ślinotokiem :) Pamiętam takie pyszne domowe obiady jeszcze ze swojego domu rodzinnego, gdzie wszystko było smaczne, apetyczne, pachnące, zdrowe i ekologiczne, jak to dzisiaj nazywają.
    Dzisiaj ze świecą szukać miejsca z tak ekologicznym, zdrowym mięsem.
    Twój mąż to szczęściarz, że mógł skonsumować takie pyszności, złóż mu od Pani Ogrodowej spóźnione, ale najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. A Ciebie mocno przytulam i ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, już lecę go uściskać, on jest zachwycony atencją tylu ładnych kobiet!

      Usuń
  11. Pyszne, pożywne, solidne danie na zimę :) trudno o dobrą wołowinę, jeśli uda mi się taką dorwać to chętnie zrobię taką potrawę, dziękuję za inspirację :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ależ wspaniała propozycja Marzyniu, mniam, mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety dobrej jakości mięsko za dużo kosztuje :/ i ciężko dorwać. A gicz wygląda apetycznie, z chęcią bym spróbowała :).

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja moge kasze gryczane nawet bez giczy;) A czosnek w ilosci nienachalnej takoz;)) Pozdrawiam zyczac smacznego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest nas co najmniej dwoje :-) Dzięki za pozdrowienia!

      Usuń