Trzeba przyznać, że tym razem byłam na farmie Martika wyjątkowo długo. Oczywiście, starałam się jak najwięcej pomagać (nie, powyższych krów im nie doiłam😄), ale były także wspaniałe wycieczki, smakowitości w restauracjach i znamenitosti w muzeach. Zresztą samo przebywanie w okolicznościach tak cudnej przyrody ma terapeutyczne znaczenie.
Gotowałyśmy i piekły każdego dnia ("po polsku" i często z polskich produktów, dowiezionych napakowanym do granic możliwości samochodem), coby nie tylko zapełnić spiżarnię i zamrażarkę, ale i nacieszyć dzieci ulubionymi potrawami. Trzeba przyznać, że mój zięć jest bardzo wdzięcznym opasem i entuzjastą kuchni znad Wisły (i Wisłoka też) 🙆. Bardzo do gustu przypadły mu ozorki cielęce z warzywnym pure, czego nie jadł w życiu, a co jest nie do uwierzenia w przypadku hodowcy bydła.
Równie szczęśliwy był Loki, któremu nie szczędzono okrawków z tzw. polskiej świni (czyli szynek, kiełbas i boczków, jakich w Słowenii nie dostaniesz...)
A na koniec ekspozycja edukacyjna dla dzieci, w muzeum w Celje.
Tytuł: "EWOLUCJA CZŁOWIEKA".
Byłam 32 lata nauczycielką historii. Byłam w dziesiątkach muzeów historycznych i archeologicznych. Byłam na wsi, byłam w mieście, byłam nawet w Budapeszcie.
I nigdy nie widziałam, żeby na rycinach ilustracyjnych i edukacyjnych, z form przedludzkich nie ewoluował FACET!!!
A dzieci w Słowenii widziały...
O! Super ta ekspozycja edukacyjna! :)
OdpowiedzUsuńPrzydałaby się w polskich podręcznikach :-)
UsuńJak piękne podane danie. Wygląda niezwykle apetycznie! 😍
OdpowiedzUsuńI taką ekspozycję rozumiem. Zawsze na rycinach widzimy mężczyzn. A tu w końcu - kobiety górą! 🧡🧡
Serdecznie pozdrawiam! 🤗
A smak był wyborny, bo to z ich eko farmy :-)
UsuńNie korzystać z takich znamwnitosti kiedy są, byłoby niewybaczalne:) Wszyscy zadowoleni i to jest najważniejsze!!!
OdpowiedzUsuńOzorków nigdy sama nie robiłam ale próbowałam i smakują wybornie.
Te na fotce są niezwykle apetyczne...mniammm!
Piesełek jest uroczy, do przytulania i rozpieszczania:)
Obawiam się Marzyniu, że ta rycina, w naszym kraju wywołałaby co najmniej dyskusję narodową:))
Uściski serdeczne przesyłam!!!
O tak! Zaraz utworzyłby się jakiś ultraprawicowy komitet, protestujący przeciwko fałszowaniu Biblii :-DD
UsuńZazdroszczę bardzo, też chciałabym popracować i popichcić na takiej farmie!!!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś Martik uruchomi tę agroturystykę, i wtedy ja i moje blogowe koleżanki i koledzy będziemy pichcić razem!
UsuńPotwierdzam, ozorki były pyszne! :) My dzisiaj z J. po raz kolejny pogratulowaliśmy sobie takiej MamyMarzyni, bo jedliśmy na obiad odmrażane pierogi ruskie <3 Co do Lokiego, to muszę przyznać tutaj otwarcie, że pies jest ewidentnie rozp(u)ieszczany. Podejrzanie wzrosła liczba kradzieży szmat do podłóg, oddawanych jedynie za kawałek polskiej świni. No ciekawe, kto go tego nauczył...
OdpowiedzUsuńNiestety, brudna prawda wyszła na jaw :-DD
UsuńTeż Wam gratuluję:)
UsuńMama Marzynia to prawdziwy Skarb! Sama dobroć i niemierzalne zasoby pozytywnej energii, miłości i troski:) Przekochana!!!
Lokiego też bym rozpieszczała:)
Pozdrawiam cieplutko!
Jej, alem została dopieszczona... Jesteście kochani, będę się cieszyć tymi słowami w tę dżdżystą niedzielę :-*
UsuńOzorki bardzo apetyczne :) jak miło, że spędziłaś fajnie czas na gotowaniu i nie tylko :) rycina świetna, powinna być rozpropagowana w innych krajach :)
OdpowiedzUsuńI w podręcznikach też. Z wersją męską obok, żeby nie było ;-)
UsuńTakie ozorki, to bym zjadła 😋
OdpowiedzUsuńNo to wpadnę i Wam zrobię :-)
Usuń