Że to domek myśliwski, to widać od razu, hie hie...
Tort na osiemnastkę Martik
wypatrzył sobie sam u pani Dorotuś. Ja byłam nieco sceptycznie nastawiona, bo
wydawało mi się, że ciasto bez ciasta, czyli beza przełożona kremem, to będzie
tak słodkie, że aż nie do zjedzenia. Tymczasem do tej pory
goście wspominają, że był pyszny. Oczywiście daleko mu do pierwowzoru,
przynajmniej wizualnie, ale cóż, piekłyśmy go z przygodami…
Przepis zmodyfikowany, ale bliski
oryginału:
Składniki na 3-4 blaty bezowe:
- 6 białek,
- szczypta soli,
- 1 szklanka cukru pudru,
- łyżka octu winnego (nie było w przepisie, ale np. Bryssska dawała i to się sprawdza),
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej,
- półtorej tabliczki gorzkiej czekolady.
Co robić dalej, opisano dokładnie
na stronie-matce.
Po pierwsze, dziewczynki ubiły
wszystkie białka razem, wbrew zaleceniom. Oczywiście w moim piekarniku nie
można piec 3 blatów naraz, więc trzecia beza musiała czekać. O dziwo, wcale
nie była to ta, która wyszła najgorzej.
Piekłam je krócej i pod koniec w
niższej temperaturze, za to z termoobiegiem. Zrezygnowałyśmy też z orzechów
laskowych, bo młode chciały przyoszczędnąć i wykorzystały do dekoracji i do kremu płatki
migdałowe, wyniuchane w zasobnej spiżarni rządnej Matki – Polki.
Autorka piekła mniejsze blaty, i
wyszło jej 4, dlatego tort był wyższy. Mimo, że teoretycznie to powinno być
wszystko jedno, czy mamy placek wyższy a mniejszy, czy szerszy a niższy, to
jednak obdzielenie 16 osób chociaż kawałkiem wydało nam się bardziej wykonalne
przy większym placku. I to była słuszna koncepcja, choć ciasto wyglądało
plaskato.
Aha, oddzieranie papieru do pieczenia
od bezy to jakaś masakra. Siało mnie rękami, bo był przywarty jak przywra
motylicy do wątroby, a jeszcze te zołzy się mnie darły nad głową: Mamo, połamiesz!. Troszkie
siem złamało na jednym blaciku, facht, ale i tak poszło w środek.
No i nie wiem, dlaczego musi być
130 gram czekolady zamiast półtorej tabliczki (propozycję uruchomienia wagi
kuchennej zignorowałam). I jak udaje się ludziom topić czekoladę i otrzymać
płyn, którym polewają ciasto. Dopiero po wlaniu do stopionej czekolady chyba ze
4 łyżek mleka skondensowanego dało się nią pokidać blaty.
Krem z wiórkami czekolady:
- 250 g serka mascarpone,
- 300 ml śmietany kremówki (Mleczna Dolina z „Biedro” sprawdziła się znakomicie!),
- nasionka z 1 laski wanilii (nie miałyśmy, trudno, był cukier wanilinowy),
- 3 łyżki cukru pudru,
- 50 g startej na dużych oczkach gorzkiej czekolady,
- pół paczki płatków migdałowych.
Ten krem jest prze-pysz-ny! Jest delikatny
jak chmurka, niesłodki, nietłusty, fajnie chrupały w nim migdały i kawałeczki
gorzkiej czekolady, to będzie teraz nasz koronny krem do ciast!
Do dekoracji:
- 1/4 szklanki podpieczonych płatków migdałowych,
- esy-floresy z płynnej czekolady.
I teraz będzie myśl do wyszycia
na makatce kuchennej:
Nie piecz, ojcze i matko, i ty – bracie i siostro, blatów bezowych na tort,
zanim nie sprawdzisz, czy zmieszczą ci się na jakiejkolwiek podstawce!
Okazało się bowiem, że tortu nie
da się przetransportować na miejsce imprezy w niczym innym, jak na dużej tacy. Po
zesunięciu go na tacę umna Marzynia zrozumiała już po 2 godzinach, że z powodu półokrągłego,
dość wysokiego rantu nie da się wydłubać niesłychanie kruchego i łamliwego
ciasta np. na paterę. Chyba że łyżką wazową. Dlatego tort na osiemnastce pysznił
się na pożyczonej od koleżanki tacy z chińskiego supermarkietu i wyglądał
troszkie jak naleśnik z migdałami. Ale jakoś w tym domku myśliwskim to nikomu nie
przeszkadzało…
Ale było w niego włożone tyle serca, że pewnie był pyyyszny:)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze że dużo się działo podczas pieczenia i ... podczas imprezy ...
OdpowiedzUsuńŚwietnie skadrowane zdjęcie,myślałam że rogi ....trzymają się na opasce :o)
hahaha te rogi rzeczywiście nieźle się zgrały:) buziaki no i wszystkiego najlepszego!!!
OdpowiedzUsuńW młodości siła, szaleństwo i fantazja...Taki fantazyjny, ale pyszny tort, pasował niechybnie do salonów myśliwskich:)))Marzyniu dziewczyny są fantastyczne, na wszystko znalazły wytłumaczenie i o to chodzi, nie należy się drobiazgami przejmować:))) Toż to nie przyjęcie seniorek, tylko nastolatek...Ściskam Was bardzo cieplutko i serdecznie!!!!
OdpowiedzUsuńJa spóźniona , ale ze szczerymi życzeniami -dla obu Pań -niech Wam się w życiu wspaniale wiedzie. Powodzenia w dorosłym życiu. BUŹKA:)
OdpowiedzUsuńKiedy pierwszy raz robiłam tort bezowy to wyszedł mi deser , który musiałam nakładać w pucharki i udawać , że tak miało być :):):)Wypróbuję ten przepis :):)
OdpowiedzUsuńBezy ... mniam ...zjem w każdej postaci i w dużej ilości ;))))Fajne dziewczyny masz na tym zdjęciu i nawet mi kogoś przypominają z wyglądu ...ehhh jak to dawno temu było ;)))))Pozdrawiam i życzę wszystkiego najlepszego ;)))))
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię czytać, piszesz tak lekko i z humorem, że z chęcią zawsze tutaj wracam i czytam od dechy do dechy. Wprawdzie nie zawsze mogę się wpisać, z obawy, żeby szef mi nie dał po łapach no ale.. ;-)
OdpowiedzUsuńTort bezowy jest super, tylko powiedz mi, w której warstwie jest minso?!
OdpowiedzUsuńTo ja napisałem, Dersu Uzała...
Usuń