W moim domu zagnieździł się cichcem człowiek, który - nie wiedzieć po co - stale się odchudza. Ponieważ H&C sadystycznie obżera się na jego oczach np. pizzą z nadzieniem bolognese (mój ostatni wynalazek) albo frytkami, więc staram się gotować i niskokaloryczne dania. Przy okazji okazało się, że kupiona w porywie jakiegoś lewantyńskiego natchnienia kasza bulgur już prosi o gar, więc padło na danie kaszowe. I bardzo dużo warzyw.
Najlepiej oczywiście robić taką zakiepankę (neologizm Zuzi) w lecie, ale i zimą można coś tam wpakować, by "zdrowo" nasycić snującego się po domu z boleściwą miną głodnego smużdża (któren nie wiedzieć czemu oczywiście wcale nie chudnie :-D)
SKŁADNIKI:
2 woreczki kaszy bulgur ugotowanej al dente,
dowolna ilość i rodzaj warzyw (tutaj: kapusta biała podduszona, zblanszowane brokuł i kalafior, 4 cienkie cukinie, jakaś zbłąkana marchewka),
papryczka chili z tych mniej rzaziastych,
zeszklona na maśle cebulka,
dużo ząbków czosnku,
ulubione przyprawy,
nieco oliwy,
i do polania: sos serowy ze śmietanki wymieszanej ze startą mozzarellą, solą, pieprzem i gałką muszkatołową.
WYKONANIE:
Cukinie jednak obrałam ze skórki, bo nie wiem, czym je tam w tych foliowych tunelach strzepali. Brokuły i kalafiory nauczyłam się blanszować na parze, a potem zanurzać w zimnej wodzie - rzeczywiście wyglądają lepiej (tylko trzeba je potem posolić). Zszatkowaną grubo kapustę poddusić na zeszklonej cebulce. Do kaszy dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, doprawić dość czujnie. Wysmarować formę oliwą i układać ingrediencje warstwami, poczynając od plastrów posolonej cukinii. Zalać sosem serowym i powciskać w wierzch kalafiora i brokuła; mnie jeszcze zaplątały się jakieś plasterki marchewki i chili, aby przynęcić konsumenta :-D
P.S. Zdjęcie robione komórką jest typu: Zgadnij kim jestem. Pamiętam taki program z czasów komuny, gdzie różni tacy z wierchuszki siedzieli za prześwietlonym prześcieradłem, a inni zgadywali, kto zacz.
Ale zawsze można ponownie rzucić okiem na tytuł i zagwozdka rozwiązana :-)
Zupa brokułowa z kurczakiem
1 godzinę temu
u mnie też jedno dziecię się wyłamało i zaczęło się odchudzać... jeszcze trochę a zostaną same chabety ale nie przetłumaczysz...kasza samo zdrowie:) buziaczki!
OdpowiedzUsuńOj, jakbym mojemu mężowi zaserwowała samą kaszę z warzywami to pogoniłby mnie;-)Ale jakbym podała do tego mięsko lub rybkę...Chyba tak właśnie zrobię:-)
OdpowiedzUsuńWitam Marzyniu . Rzadko tutaj jesteś , ale może się uda . Zadzwoń do mnie proszę , zmieniałam komórkę i numery poszły w dym przez nieuwagę . Jestem blisko Ciebie do 12 lutego i mogłybyśmy powtórzyć spotkanie - pozdrawiam :) Danuta z bloga CO MI W DUSZY GRA:)
OdpowiedzUsuńU mnie też temat odchudzania - MG od nowego roku dba o linie.
OdpowiedzUsuńAle kasza z duszonymi warzywami - to raczej niezbyt odchudzajace danie, choć opisane przednio!!! Fotka wcale niepotrzebna!
A ja nie mam na szczęscie takich domowników którzy się notorycznie odchudzają, więc jedzą co im podsunę pod nos...
OdpowiedzUsuńMniam i foteczka jaka ładna! Teraz dla równowagi wrzuć przepis na tą pizzę z sosem bolognese :D
OdpowiedzUsuńW odchudzaniu nie ma niczego niestosownego...Ale tylko jeśli odchudza się ktoś inny;)
OdpowiedzUsuńW naszym domu a to ktoś nie je masła, a to mięsa, a to śniadań, a to pieczywa.
Na dobrą sprawę powinnam była już przeżyć niejedno załamanie nerwowe i mieć głowę jak globus.
Ale kobita twarda jest i tyle.
Zapiszę twój przepis nie tylko na wypadek, gdyby objawił mi się w rodzinie jakiś kaszożerca:))
Ściskam bardzo
Ja proszę kawałek, chętnie też bym się troszkę odchudziła, ale u mnie w karnawale się nie da wszędzie te słodkości ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo smakowicie to wygląda! :)
OdpowiedzUsuńMniam i foteczka jaka ładna! Teraz dla równowagi wrzuć przepis na tą pizzę z sosem bolognese :D
OdpowiedzUsuńMniamm, jadło by się!
OdpowiedzUsuńZjadłabym ze smakiem ;)
OdpowiedzUsuń