środa, 10 lipca 2024

Hreczniaki i gniewaki

 


Hreczniaki to nic innego jak placki (kotleciki?) z kaszy gryczanej, czyli hreczki. A gniewaki to borowiki ceglastopore, czyli pogórzańskie podciecze (chociaż właśnie nazwa "gniewaki" jest fajniejsza - jak zdradził mi Maminek kulinarny: "to dlatego, że jak je kroisz, to sinieją ze złości:))".
Zasadniczo, to kaszę gryczaną w naszym regionie częściej zwano tatarką (Babcia Bronia), ale poza Małopolską i częścią Podkarpacia nazwa ta jest nieznana, niech więc będzie hreczka 😄.
Danie zagościło na naszym stole z powodu pojawienia się podcieczy (onych gniewaków, w ilości nieopłacalnej do uruchamiania suszarki do grzybów) oraz niewykorzystania do obiadu całej kaszy gryczanej. A jeśli jeszcze macie twaróg, to już mus zrobić!
Gniewaki są (na szczęście!) grzybami niedocenianymi, a przez ziomków z mojej wsi wręcz pogardzanymi. Nie mnie, przeflancowanej z miasta "przywłoce", mierzyć się z grzybiarzami, od stuleci penetrującymi pańskie wcześniej lasy i przewracającymi ściółkę na lewą stronę, by dorwać prawdziwka. 
Gdy wataha przeorze  las, do akcji wkracza Marzynia i bierze do koszyczka wzgardzone podciecze. Nie tylko są piękne, ale naprawdę smaczne (jak ktoś słusznie zauważył: bardziej grzybowe niż prawdziwki), nie trzeba się tylko zrażać tym, że sinieją po przekrojeniu oraz pamiętać o poddaniu ich obróbce cieplnej.
Mój sos został poddany 😁
 
Hreczniaki:
ugotowana kasza tatarczana (u mnie dodatkowo była omaszczona, bo została od obiadu),
rozkruszony widelcem ser biały (kto by tam mielił!) - ile mamy-tyle styknie, ale nie powinno być go objętościowo więcej, niż kaszy,
1-2 jajka,
wsad smakowy (świeże lub suszone zioła, podsmażona cebulka, czosnek, sól, pieprz - co kto lubi),
olej do smażenia.
Składniki wymieszać, formować placuchy, smażyć na średnim oleju na rumiano.
 
Sos:
No jak zrobić sos grzybowy, to już nikomu (chyba...) tłumaczyć nie trzeba. Można jednak pokrojone gniewaki (jak ja to zrobiłam) najpierw podlać na patelni szklanką wody, a gdy się zagotują, to tę ciemną wodę odlać. A potem już smażyć z dodatkiem cebulki jak pieczarki, zaciągnąć śmietanką z odrobiną mąki, doprawić i skąpać w nim hreczniaki😋
P.S. Chyba jednak przesadziłam ze "szmalcowaniem" dekoru - to Lolek Okrasa pokazywał raz, że aby listki użyte do dekoracji ładnie wyglądały, to trzeba je namaścić jakimś tłuszczem...

 

20 komentarzy:

  1. Uprzejmie donoszę że w mieście Odzi kasza gryczana jest również nazywana kaszą tatarską. Mła od dziecka zna jej dwie nazwy. Co do borowików ceglastoporych to mła donosi że niegdyś nazbierała kosz krwistoborowików sztańskich Rubroboletus satanas i usiłowała wmusić je rodzinie. Na szczęście stanowczo odmówili. Teraz to mła jest mundra i widzi że ceglastopory jednak znacznie się różni ale inszym grzybiarzom się nie dziwię. ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mogę, jednak Ojciec Dyrektor ma rację: szatan tylko czyha!!!

      Usuń
    2. @Tabaaza, właśnie miałam to pisać - w łódzkim to też była tatarczana! Moja rodzina co prawda nie z Łodzi, tylko z okolic Rawy Mazowieckiej, ale moja babcia również tak właśnie mówiła :-) Obecnie rzeczywiście chyba nazwa w zaniku. Z ciekawostek, miałam kiedyś osobistego Włocha, egzemplarz nie znający się na kuchni (owszem, o dziwo nie każdy tamtejszy się zna :-):-):-), tak jak i w Polsce). No i nawet mu ta kasza smakowała (ja często robię sałatki) i mówi, że tego u nich nie ma. Nauczona doświadczeniem poszukałam i okazało się, że jest, aczkolwiek niszowo raczej i niekoniecznie w regionie z którego pochodził i nazywa się ... GRANO SARACENO.

      Usuń
    3. No proszę! Musiała przyjść ze Wschodu (albo od Maurów), skoro konotacje są turecko-tatarskie :-) A ja byłam przekonana, że poza Galicją nazwa tatarka nie jest używana!

      Usuń
  2. Oczywiście zacznę od grzybków:)
    Dla nas były to modraki albo ceglaki aż do czasu kiedy pojechaliśmy w Małopolskę i tam na powitanie dowiedzieliśmy się, że w lesie już pojawiły się gniewaki:)
    Nasze śląskie grzybobrania zaczęły się od rozpoznawania lasów, łatwo nie było ale się udało:)
    No i właśnie byliśmy zdziwieni, że nasze modraki/ ceglaki/ gniewaki leżą sponiewierane, wykopane i zostawione🤔 lepiej dla nas! Z czasem jednak zaczął się wyścig, kto pierwszy, ten ma szczęście:)
    Jak jest więcej, to oczywiście suszymy. Są niezwykle aromatyczne! Pojedyncze trafiają do sosu, najczęściej do placków z gotowanych ziemniaków.
    Twoich kotlecików nie znam, totalna nowość ale bardzo ciekawa!
    W naszym domu królowały kasze jęczmienne o różnej grubości a gryczaną poznałam dopiero w szkolnej stołówce w ,,medyku", bo przecież jak gulasz,to tylko z kaszą gryczaną :) i to było to! Uwielbiam tę kaszę:)
    Kotlety na pewno zrobię bo przecież nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała:)
    Póki co zdychamy w tym ukropie(36 st.na zewnątrz i 31st. w mieszkaniu)🥵
    Przydałoby się trochę normalności.
    Marzyniu, pozdrawiam serdecznie ❤️❤️buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas także kasza była częstym gościem na stole, ale właśnie jęczmienna. Jako dzieci nie przepadaliśmy za tatarką, a teraz hreczka jest zawsze mile widziana (ja np. uwielbiam pierogi z gryczaną i białym serem). U nas też upał okrutny, ale nam jest łatwiej, bo las obok przechładza, no i "wiater na dziole" jak zwykle drze :-D. Gdy byliśmy w miasteczku, a potem wróciliśmy do nas, to niebo a ziemia. Tylko o wodę się martwimy, czy nam studnia nie wyschnie...

      Usuń
    2. Studnia i brak wody to jest gromny problem i mam nadzieję, że Wam się nie przydarzy.
      W mieście, gdzie wszystko jest dokładnie zabetonowane, zakostkowane i zaasfaltowane usychają dorosłe drzewa i to jest przerażający widok:(
      Trzymajmy się dzielnie!

      Usuń
  3. Marzyniu, Ty jestes dla mnie chodzaca encyklopedia kuchenna. Nie dosc, ze poznaje ciagle jakies nowe rzeczy i przepisy o których nigdy nie slyszalam, to i nazwy sa mi przewaznie nieznane (na prowicji, gdzie sie urodzilam, czyli w Warszawie, wyszystko bylo takie literackie, ale bez polotu :))
    Przepis na kotleciki bardzo mi sie podoba, ale znowu bedzie problem z serem. W Niemczech bylo jeszcze jako tako, gdyz sa polskie sklepy, w USA problem jest jeszcze wiekszy i nie mam w okolicy zadnego polskiego sklepu, ale mysle, ze ricotta do tego tez bedzie pasowac.
    A propos kaszy gryczanej. Zostalo mi jej niedawno troche z obiadu i kiedy nastepnego dnia robilam recykling ze wszystkich warzyw, jakie mialam pod reka, dodalam oprócz sosu sojowego i innych przypraw resztke kaszy gryczanej. Bylo tak pyszne, ze maz nawet nie chcial sobie psuc smaku pulpecikami, które do tego zrobilam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że jesteś tak daleko, bobym Cię zaprosiła na pierogi z twarogiem i kaszą gryczaną :-*
      A gust męża popieram w całej rozciągłości!

      Usuń
  4. Jeszcze nie robiłam tego dania, ale jestem bardzo ciekawa smaku. Tym bardziej że sos z leśnych grzybów uwielbiam! Z takim sosem to nawet karton da się zjeść 😁😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha ha! Ciekawe, czy by się mąż skapczył, że je np. pulpeciki kartonowe! Jak eko karton to pewnie by skąpał w sosie i zjadł :-D

      Usuń
  5. O, kotlety z kaszy gryczanej znam tylko w wersji z mielonym mięsem, jako hreczanyki (pierwszy raz zjadłam w Sanoku i weszły przebojem do mojej kuchni), muszę spróbować z twarogiem. W ramach domowej kuchni fusion do hreczanyków jemy tzatziki :-) Twoja wersja z sosem grzybowym też brzmi kusząco!

    OdpowiedzUsuń
  6. Bo hreczniaki a hreczanyki to są inne placuchy :-) A te z baru przy skansenie rzeczywiście dobre! Dzięki za wizytę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kotlety z kaszy gryczanej bardzo lubię i to w różnych wersjach. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden z najlepszych mariaży smakowych - kasza gryczana z białym serem. Mniam. Pierogi lane musze kiedyś w tej wersji zrobić, bo takie zwykłe to z moim dziecięciem możemy na tony jeść. A już na Boże Narodzenie to musowo. Choć u mnie w domu na kaszę gryczaną mówiło się po prostu kasza gryczana, jednak znane mi są pozostałe nazwy i nie wiem skąd. Wersji tatarka nie słyszałam, ale kasza tatarczana lub hreczka. I to chyba u Orzeszkowej było, względnie u Prusa któryś z bohaterów pogardliwie się wyrażał o hreczkosiejach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pola gryki to rzadkość. Nie wiem, skąd bierze się ta sklepowa, ale dowiedziałam się na studiach, że jedna z najmocniej desykowanych glifosatem roślin jadalnych to właśnie gryka. Trzeba więc zawsze kupować tę bio.

      Usuń
    2. U Prusa w "Lalce" jest taka scena, kiedy Wokulski jakby zaczyna łapać kontakt z rzeczywistością (co ogólnie rzadko mu się zdarza). Mianowicie do panny Belci przychodzi dwóch arystokratycznych snobów i zaczynają opowiadać o najwykwintniejszych ostatnio przyjęciach, na których na zakończenie, dla koneserów, podawana jest kasza tararczana, przez tychże snobów konsumowana z entuzjazmem :-)

      Usuń
    3. O tak! I się jarają tym, że jest na srebrnym półmisku! uwielbiam tę książkę i serial z Braunek jako Izą też :-*

      Usuń
  9. Te kotlety pierwszy raz robiłem na egzaminie zawodowym i od tego czasu często je robię. Nawet na kotlety z jajek i z kapusty białej mam jeszcze przepisy w zeszycie od technologii gastronomicznej i tylko czekałem na ten moment, aby je wypróbować i wyszły niesamowicie przepysznie. Na moim blogu są te przepisy kulinarne 😉 Z twarogiem jeszcze nie miałem okazji robić, choć na egzaminie także miałem wersję bez sera twarogowego. Nie mniej dzięki Ci za tą inspirację. To mnie zainspirowało do wypróbowania tych kotlecików w wersji z twarogiem.
    Pozdrawiam Cię cieplutko i od serducha 🤗💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patryczku! Jak dobrze, że mi dałeś znać, zaglądnęłam do Ciebie i rzeczywiście - mnóstwo świetnych przepisów na warzywne i zbożowe kotleciki! Wypróbuję ile się da!

      Usuń